niedziela, 2 sierpnia 2009

"...Kupa ma różne kolory..."

Pernilla Stalfelt
"Mała książka o kupie."
Tym razem zacznę cytatem ze strony wydawnictwa Czarna Owca, dawniej Jacek Santorski & Co, które rekomenduje i poleca serię "Bez tabu".
Książki "Mała książka o przemocy","Mała książka o śmierci" i "Mała książka o kupie" rozpoczynają nową serię "Bez tabu". Wydawane w tej serii tytuły przybliżać będą tematy uważane często za kontrowersyjne, intrygujące, budzące zażenowanie lub niepewność. Tematy, o których nie potrafimy bądź wstydzimy się mówić, albo których się po prostu boimy.
Wszystko cudownie i wspaniale, dopóki nie wpadnie nam w ręce "Mała książka o kupie". Hardcore na maxa, niestety absolutnie nie dla najmłodszych. W taki sposób świat i procesy fizjologiczne przybliżać można dorosłym o umysłach małych dzieci.
Zgadzam się z tym, że z małym człowiekiem trzeba rozmawiać o wszystkim. Mądry rodzic, który chce wyjaśnić dziecku proces wydalania, powinien zastanowić się czy rzeczywiście warto uczynić książkę "O Kupie" kluczem do zgłębienia tego zagadnienia.
Pozycja "O kupie" moim zdaniem może jedynie być pomocna w spaczeniu dziecięcego odbierania świata. Truskawki zmienią smak... Groteską w tej książeczce jest to, że w swym zamierzeniu miała przedstawić proces wydalania w zabawny, prosty i dosłowny sposób. Ilustratorka i jednocześnie autorka doskonale o to zadbała, siląc się na stricte obrazkowo-komiksową stylistykę z takim zastrzeżeniem, że dla dorosłych może być to zabawne ale dla dzieci już niebezpieczne. Rysunek skaczących golasów, puszczających bąki z podpisem tata, mama, pani i ja lub przedstawienie mamy podającej córce marchewkę i kiełbaski z kupy. Według mnie warstwa obrazkowa i tekstowa przekracza granice dobrego smaku(...wyobraźcie sobie, co by było, gdyby wszystkie panie i wszyscy panowie zrobili kupę w jednym miejscu...), mówiąc kolokwialnie za bardzo pojechane ujęcie tematu. Dlatego drodzy, chcący przybliżyć ten świat swoim pociechom rodzice, sami zdecydujcie czy warto zapodać swej latorośli tą pozycję, chyba, że jest już na tyle duża, że posiada dystans i łapie rezerwę do tak przedstawionego problemu wydalania jak w "Małej książce o kupie". Santorski wydając tę pozycję wywołał dyskusję i polemikę w stylu czy pokazałbym dziecku, czy nie pokazałbym. Kontrowersyjna rzecz na pewno. Niezła strategia marketingowa, a docelowy target mały odbiorca-niepokojące. Dobry ruch przed zmianą nazwy wydawnictwa i tyle. A można inaczej o kupie rozprawiać. Patrz:"Kupa przyrodnicza wycieczka na stronę" Nicola Davies
"O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę" Werner Holzwarth, Wolf Erlbruch
Świat w obrazkach "Ludzkie ciało."

4 komentarze:

  1. Widziałam tę książeczkę. Niby popularnonaukowa, ale podaje bzdury (ta kupa, która spływa do morza), w pewnych miejscach ociera sięo pornografię (bo ta nagość nie jest tam do niczego potrzebna) a humor niezrozumiały dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie zdecydowanie obrzydliwa. Wolę tę o krecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z książki tej można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy jak np.że z kupy łosia można zrobić naszyjnik.Książeczka może nie jest wspaniałą lekturą dla dzieci,ale akurat mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie przeczytałam w komentarzach,że mojej Córce podobała się książka o kupie...no cóż rzecz gustu... w prawdzie wierzyłam,że gust mojej latorośli jest bardziej zbliżony do mojego,ale pozory mylą.A może oni Ci młodzi dostrzegają w tej książce COŚ czego my wychowani na dobranockach z Misiem Uszatkiem nie potrafimy zobaczyć...Wracając do mojego gustu to mam wrażenie że tej książce zabrakło tego co najważniejsze- dobrego smaku... jakby to dwuznacznie zabrzmiało.

    Sąsiadka

    OdpowiedzUsuń

Powrót

 Najwyższy czas wracać. Pięć lat przerwy wystarczy. Mateusz też ma pięć lat, wszystko idzie ku dobremu, wszystko się wyprostowało.