Kochani!
Wspominałam Wam kiedyś, że czekam na swoje bliźniaki i wybieram się na urlop macierzyński, a co za tym idzie zmieni się trochę charakter mojego bloga. Bliźniaki już są, a urlop rozpoczęty:)
Postanowiłam od czasu do czasu puścić wam do poczytania coś swojego, na pierwszy rzut luźne zapiski z pięknego europejskiego miasta, które uważa się powszechnie za serce światowej mody i kultury. Miłej lektury!
MIGAWKI Z MIASTA
- Ilu ludzi nocuje na stacjach metra? Ilu śpi tam w ciągu dnia?
Jadę 9 – tką, godz.10 już siedzą i piją tanie wino.
- Chłopiec w metrze wysiadając zakłada myckę na głowę i nie
dostaje za to po mordzie.
- Jadą w jednym wagonie, etniczna mieszanka z różnych stron,
wsiada Rosjanka z małym przenośnym zestawem grającym, wyciąga
mikrofon i zaczyna śpiewać ,,Oczy czarne”. Wszystkim się
podoba.
-Dzielnica żydowska – Le Pletzer, Żydzi i Arabowie – żydowskie
chałki, polskie serniki i tureckie kebaby – pycha. Na jednej
połaci mikroświat.
-Belleville i le Pletzer – jakbyś się znalazł na różnych
krańcach ziemi.
-Skwer vis a vis Notre Dame – chłopak z wielkim plecakiem
odpoczywa na trawie, gryzie jedną z pojedynczych, wstaje,
odchodzi.
-Arabska knajpa, na kasie Polka – polski język.
-Metro 2 murzyńska rodzina – pulchna matka w węzełku na plecach
niemowle, chudy ojciec obok 5 – letniego syna.
-Polski kościół – wieś tańczy i śpiewa. Czuję się jak w Łysowie
u babci.
-Amerykańska turystka w kiblu w Quick’u przy Hotel de Ville
pyta mnie: Jak się spuszcza wodę w muszli? – hmmm...
-Sprzedaż "menaży" pod kościołem.
-Mc. Donald’s przy rue Victor Hugo – Murzyńska matka w białej
szacie i chuście z trójką dzieci ubranych na styl europejski,
opycha zestaw dla dzieci.
-Obraz Polaka – kurwa, rozumisz – nikt go nie rozumie.
-Facet w bulangerie w Garches nieustannie puszcza mi oko –
więcej tam nie pójdę.
-Wszyscy na śniadanie jedzą płatki z zimnym mlekiem i tosty z
waty z dżemem. Puszczam pawia.
-Supermarkety, gotowe dania, purree z proszku. Taśmowa robota
takich samych pomidorów. Monotonia kolorowych opakowań, po
jakimś czasie dostaję mdłości. Nic nie mogę przyswoić prócz
bagietki z musztardą. Tęsknie za prostotą ziemniaków z
koperkiem i kefirem. To nieosiągalne, myślę tylko o tym.
Nic nie jem.
-Na stacjach metra pełno śmieci. Gazety, których nikt nie
czyta. Niepotrzebne informacje, leżą tam i walają się pod
nogami. Cóż z tego, że najświeższe. Przemijają w sekundę po
przeczytaniu. Tyle zmarnowanego papieru.
-Trocadero – pełno turystów ze świata i zwykłych ludzi,
mieszkańców codzienności. Kobieta siedzi na tarasowym murku, z
plastikowej torebki wyjmuje kawałki bułki, je, beznamiętnie
przeżuwa. Nie patrzy na porażający widok za wierzą. Sypie
okruchy gołębiom.
-Stare to metro i śmierdzące. Smród duszności podchodzi mi pod
gardło. Chcę wyjść na powierzchnię. Jeszcze jedna stacja.
-Towar wylewa się z zabytkowych kamienic. Kolory cieszące oko.
Tani jak barszcz towar. Nadmiar towaru. Zwiedzasz towar. Jakby
tu było bez niego?
-Kosciół St. Slupice - ułomny otwiera drzwi, prosi o małe
pieniądze. W każdym kościele biedak, wyciągnieta ręka i prośba.
-Na moście przy Notre Dame rolkarze. Zwinni jak gazele. Coś
drzemie w tych chłopcach, jakiś dziki zew. Skaczą na ok. 5 m.
Odbijają się od zrobionego samodzielnie podjazdu. Turyści biją
brawo.
-Dzielnica żydowska: Les Archives, rue Temple, Turbigo, Reamur,
la Perle, Pavee, Musee d’ Art et d’ historie du Judaisme, Musee
Carnavalet. Wpadło mi, że śnił mi się w nocy byk i właśnie
tutaj kupiłam przed chwilą kalendarz o torreadorach.
-Autobus 467 – amerykańska młodzież wracająca ze szkoły.
Ciuchy, gesty i aparaty na zębach. Aparaty to standard, chleb
powszedni. Wyznaczają pozycje społeczną.
-Świat traci coś z literackości, ze smakowania, upajania się
słowami. Wszystko się dzieje niezwykle szybko. Szybkie
jedzenie, szybkie trawienie i spuszczenie wody. Szybkie umycie
i wysuszenie rąk.
-Tania żywność – kupujesz 12 brioszek za 1.35e, nie ma w nich
nic naturalnego, sam syntetyk. Tani substytut jedzenia.
Zgubiona jakość.
-Metro – najszybsza komunikacja w mieście molochu. Drugie
podziemne miasto. Jeśli wyobrazić sobie, że stoi ono na
podziemnej sieci tuneli i parkingów i pomyśleć o tych
wszystkich kamienicach na górze. To jest przerażające.
-La Defense – szczyt nowoczesności. Grande Arche – łuk stojący
w linii prostej do Arc de Triomphe i do Carrousel. Centrum
handlowe, 1- gł. linia metra, super najtańszy market, gdzie
bagietka kosztuje 0,35e, a sok pomarańczowy 0, 30e. Tłum narodu
każdego dnia. Idę obejrzeć tyły, pętle autobusów i ogarnia mnie
przerażenie na widok syfu i sterty śmieci, na których to
centrum stoi. Przypomina tekturowe pudło udające pałac, któremu
ktoś z przodu domalował złote drzwi.
-Zakład krawiecki w dzielnicy żydowskiej – mały, czyściutki
krawiec w spokoju, daleki od zgiełku, za oknem kroi materiał.
Otoczony sprzętami sprzed wojny, czas się w nim zatrzymał.
-Sklepy na Montmartre – królestwo ciemnoskórych. Tani towar,
badziewie, buble. Buty jak w Polsce za PRL. Wszystko po parę
euro. Tęgie murzynki kołyszą się wśród stoisk z ubraniami z
granatowymi koszmi.
-Islamskie kobiety w chustach na głowach. Tradycja. Ich córki w
markowych ciuchach, zwykłe nastolatki w sportowych butach,
nakrywają głowy chustami na znak – jestem muzułmanką.
-Jadę 2-ką na Montmartre, obok mnie dwie Amerykanki i Hinduska
z córeczką w seledynowych szatach. Mała wtraja czekoladowy
baton, a mnie skręca z głodu.
-E. Hemnigway miał racje, to miasto jest dla ludzi z
pieniędzmi. Tutaj będąc głodnym, skręcasz się na widok i zapach
wszechpanującego jedzenia, a żołądek uważa, aby samemu się nie
strawić.
-Świat współczesny to cały czas biedota. Bieda przykryta
afiszem reklamy. Jak gówno w pięknym pudełku.
-W każdej linii metra, ktoś prosi o pieniądze. Wszędzie
wyciągnięta ręka. Biedak przy biedaku normalnych ludzi mało.
Bogaci izolują się, chowają swoje dzieci z dala od ulicy, nie
dopuszczają ich do prawdy.
Mój blog adresowany jest głównie do wszystkich, którzy kochają książki dla dzieci. Zapraszam też do czytania mojego drugiego bloga "Parafernalie" gdzie zamieszczam swoje autorskie projekty. Bez mojej zgody nie można ich nigdzie publikować jak i innych napisanych tutaj rzeczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powrót
Najwyższy czas wracać. Pięć lat przerwy wystarczy. Mateusz też ma pięć lat, wszystko idzie ku dobremu, wszystko się wyprostowało.
-
Dzisiaj polecam Wam ciekawą stronę Fundacji Inicjatyw Społecznie Odpowiedzialnych, którą z kolei poleciła mi koleżanka z Przystanku, która d...
-
Dzielnica Ochota wspiera inicjatywy obywatelskie, które mają na celu zintegrowanie mieszkańców i stworzenie wspólnej przyjaznej do życia prz...
-
Czy ktoś wie jak zrobić łódeczkę z papieru? U nas niby wszyscy, ale z wykonaniem gorzej. Ja przecież umiem, bo robię synkowi stateczki do ką...
Zgrabnie opisane "drugie", mało turystyczne, oblicze tego o czym nie mówią podczas wycieczek z biurem podróży, czy też nie pokazują w kiepskich filmach ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Tobie takich wspomnień.
ale ta statua to z innej bajki ...
OdpowiedzUsuńNie wydaje mnie się, wystarczy sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.rfi.fr/actupl/articles/093/article_2203.asp